Bardzo zdrowa (blacharsko) Nysa znaleziona w stodole.

Każdy ma swój sposób na szybkie sprawdzenie danego modelu samochodu czy warto w ogóle jest tracić czas i przeprowadzić dokładne oględziny. W przypadku Nysy dla mnie to inspekcja tabliczki znamionowej. I muszę przyznać, że ta Nysa rzuciła mnie na kolana jak zobaczyłem jej tabliczkę (dla przypomnienia, powinna się znajdować na ściance stopnia kierowcy). Tabliczka okazała się kompletna i w pełni czytelna. Samochód mnie więc zaciekawił i zabrałem się za dalsze oględziny.

Jest sporo wgnieceń, ale samochód jest kompletny, z małą ilością przeróbek (jak na tamte lata to było całkiem normalne). A co najważniejsze, nie jest przesadnie skorodowany.

Decyzja nie zajęła wiele czasu, taki samochód trzeba kupić. Tym bardziej, że od dłuższego czasu szukałem Nysy do pary z Żukiem pożarniczym, którego kiedyś już opisałem.

Sami zobaczcie jak ta Nysa się prezentowała.


Kolejny krok to transport do domu (300km). Na szczęście jest sporo przewoźników w centralnej Polsce.

Author: szpulek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *