Trudno jest znaleźć 126p na licencji bez korozji i co ważniejsze bez zmian. Ale udało się. A historia była nstępująca.
Przeglądając polski portal z ogłoszeniami znalazłem dziwne ogłoszenie w Lublinie z węgierskim numerem telefonu. Zdjęcia wyglądały ok, więc dzwonię. Angielski? Problem po stronie sprzedającego. Węgierski? Problem po mojej stronie. To może niemiecki? Udało się nam w końcu porozumieć. Samochód jak się okazało od nowości użytkowany był w Budapeszcie na Węgrzech i tam też był sprzedawany.
Po analizie zdjęć stwierdziłem, że warto będzie się wybrać na wycieczkę, raptem tylnia klapa mi nie pasowała. Później w trakcie oględzin okazało się, że samochód był podmalowywany, miał delikatną stłuczkę prawym przodem, ale zdrowy stan elementów przesądził o zakupie. Tylną klapą się nie przejmowałem, zostanie wymieniona z czasem. A prawie przednie nadkole się poprawi przy odbudowie.
Docelowo będzie powrót do koloru 408 Blu Adriatico, znikną specyficzne kołpaki i już widzę jak to będzie wyglądać…
A to zdjęcie zrobiłem już po powrocie do domu:
Przy okazji, kilka fotek z szybkiego obejścia stolicy Węgier (28 tysięcy bardzo pozytywnych kroków, których chyba nie zapomnę do końca życia).
Serdeczne podziękowania dla Grzegorza z 126collection za ponowne pożyczenie przyczepki co pozwoliło sprawniej przemieścić się przez Czechy i Słowację niż z moją DMC 2000kg.