Naczekałem się. Ale nareszcie kolejka się zwolniła i nadwozie zostało spakowane i wywiezione. Długo myśleliśmy o tym, czy nie powinno jechać w zamknięciu, jednak szczęście dopisało – udało się trafić w pogodę. C107 trafiło do lakiernika bez kropli deszczu.
Teraz rozpocznie się żmudny proces oczyszczania i przygotowywania do położenia pierwszych warstw. Założenie jest takie, że na nadwoziu mają być równe linie światła, czyli doprowadzamy je do wyglądu jak wyjechało z fabryki (w 1972 roku!).
Już nie mogę się doczekać pełni koloru nr 172, czyli Anthrazitgrau. Nie śpieszymy się, to najdłużej trwający projekt i pewnie potrwa jeszcze sporo. Ważne, aby był pomalowany tak jak z fabryki, albo i lepiej.