Ten samochód darzę specjalnym sentymentem. Po wielu latach postoju potrzebowałem zrobić miejsce w garażu, aby móc się zająć moją bostonką. Wpiąłem akumulator (stary wyzionął ducha) i samochód zagadał. Uwielbiam równość pracy tej V8mki. Tak oto wyglądał po zdjęciu pokrowca (który notabene się rozpadł).
Po wyjechaniu z garażu można go było dokładnie poprzeglądać.
Takiej okazji nigdy nie przepuszczam, jeśli przestawiam samochód między różnymi miejscami parkowania to zawsze staram się trochę pojeździć, posłuchać pracy i poobserwować jak się samochód zachowuje. Ciśnienie w oponach uzupełnione, kurz spłukany na myjni. A później trafiłem do takiej scenerii.
A na koniec dnia jag trafił do innego garażu. Na pierwszym planie akumulator, który uratował sytuację.