Uruchomienie silnika po wielu latach postoju i powrót do domu.

Po długim oczekiwaniu w kolejce przyszła w końcu pora na finalne uruchomienie zastanego silnika. Pan Ryszard spisał się na medal (dokładnie tak samo jak poprzednio z SLC). Po „odtajaniu” i podłączeniu zewnętrznego paliwa przez pompkę elektryczną, zregenerowaniu rozrusznika i alternatora, silnik ruszył. Leje się z gaźnika, ale to nie o to chodziło. Celem ćwieczenia było sprawdzenie, czy warto jest ratować ten samochód. Ja już znam odpowiedź.


Tutaj filmik z odpalenia. Muzyka dla uszu.


Nie pozostało nic innego, jak pojechać i odebrać kota. Mimo słanego stanu blacharskiego, kot prezentuję się jak przystało na jaguara, okazale.


I w końcu wjechał na halę. Teraz czekamy do wiosny, mam miejsce w kolejce u specjalisty od jagów. Warto poczekać.

Author: szpulek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *