Temat był mniej skomplikowany niż się wydawał, gdyż Syrenę zawiozłem z uprzednio wyczyszczoną i przygotowaną wstępnie ramą. Więc tutaj to była tylko prawdziwa „kosmetyka” i doprowadzenie wszystkich elementów do, nazwijmy to, jednolitego wyglądu.
Najpierw zatem rama:
A poza ramą trzeba było także zająć się resztą elementów, gdyż te trzeba było albo skompletować, albo doczyścić, większość elementów miała sporą korozję:
I przymiarka do składania:
I teraz zacznie się najciekawsze, montaż. W końcu.