Tego silnika nawet nie próbowałem uruchamiać. Fakt, obracał się, ale zapadła decyzja o pełnym remoncie, więc po prostu trzeba go było rozłożyć na części pierwsze.
To nie jest pierwszy remont tego silnika. Dlaczego? Tłoki w środku nie były nominalne. To oczywiście nie jest problem, gdyż technologicznie tak to zostało przygotowane. Po prostu trzeba było zamontować tłoki na kolejny szlif, a nie na pierwszy. Do tego wżery oraz rysy, a więc nie wyszło tragicznie z tym kolejnym szlifem.
Udało się także zdobyć pierścienie z epoki, sworznie zostały dorobione na bazie sworzni z Fiata 126.
Wał poszedł do obróbki. Lepiej to zrobić teraz niż potem się denerwować.
Pierwszy krok to piaskowanie i czyszczenie bloku i obudowy. Widać dokładnie cechę S31 oraz logo FSM.
Po oczyszczeniu można było zabrać się za składanie.
I gotowe. Przy okazji udało się także ogarnąć skrzynię biegów i osadzić ją na ramie.
Do uruchomienia jeszcze daleko, teraz trzeba zająć się karoserią.