Faktycznie, Caro jako następca Borewicza musiał się pojawić w kolekcji. Nie było ciśnienia na kupno, więc spokojnie czekałem, aż się coś pojawi, coś wartego uwagi. I tak właśnie się stało.
Zupełnie przez przypadek rozmawiając ze znajomym, dostałem cynk, że gdzieś na wsi stoi ciekawe Caro i w dodatku z jeszcze ciekawszym wnętrzem. Zadzwoniłem do sprzedającego i otrzymałem takie zdjęcia.
Zupełnie przez przypadek, czyli jak zwykle, byłem w okolicy. Odbierałem XJ6C po uruchomieniu silnika, więc na chwilę odpiąłem lawetę i skoczyłem na wspomnianą wieś.
Okazało się, że właściciel to fan 125p (ma ich kilka), a Polonez jest od kogoś z rodziny, a ten go tylko sprzedaje. Widok z zewnątrz nie był najlepszy, samochód stał ok 20 lat w stodole, a potem został z niej wyciągnięty i stał tak pół roku aż wrósł trochę w trawę.
Nie byłem do końca przekonany, ale jak zobaczyłem w jakim stanie jest wnętrze oraz jak wygląda pod maską – decyzja zapadła dość szybko. Tak, jest parę rzeczy do porobienia wokoło, ale to normalne w Polonezie, który przecież uchodzi za samochód ekologiczny bo biodegradowalny.
Dodatkowo, wnętrze to dobrany pod kolor nadwozia Inter Groclin z szaro-zielonymi paskami. Pasuje idealnie.
Po dobiciu targu wybrałem się po Caro z lawetą i tak się prezentuje już na moich zdjęciach.
Hamulce potwornie stoją, ale na szczęście auto pali i udało się nim zjechać i ustawić go w hali. Niestety ruszyłem zdjęcie, a powtórzyć będzie ciężko, gdyż hala została zastawiona różnymi 126.