Mam sentyment do kombi. Mam ich kilka i jakoś preferuje je ponad wersjami berlina czy sedan. Tak jest również w tym przypadku, zdecydowałem się zdobyć „ojca” modelu 128, którego także udało się zdobyć w wersji familiare. Tą sztukę udało się wypatrzyć w Rzymie. Negocjacje jak zwykle były ciekawe i na szczęście dla mnie, owocne.
Samochód do końca był zarejestrowany i jeździł. Został kupiony z myślą o renowacji. Co najważniejsze, jest kompletny, jest cała galanteria i oświetlenie. Blachę i lakier jest znacznie łatwiej wykonać niż zdobyć brakujące części.
A tutaj już po przyjeździe do kraju. Przyznacie, że ten samochód ma coś w sobie.
A tutaj po wstawieniu do garażu. W tle nieopisywany na blogu Żuk strażak.