Po tym jak udało mi się znaleźć wrzosa i po jego przywiezieniu, a potem odstaniu w kolejce czekając na rozpoczęcie prac, w końcu nadszedł ten moment. Zapadła decyzja, robimy wrzosa.
Oczywiście najpierw nastąpiła totalna rozbiórka i ocena potrzebnych prac. Jak to z elegantami bywa trafiło na podłogę, progi, nadkola, przednie błotniki i spody tylnych błotników. Co ciekawe, pas przedni przeżył… A lewe drzwi miały tyle szpachli, że zapadła decyzja o zakupie nowych.
To co jest bardzo istotne to fakt, aby nadwozie trzymało kąty – w gruncie rzeczy brak podłogi potrafi wszystko poprzestawiać. Warto na to zwrócić uwagę. Po kolejnych pracach nadwozie odzyskało swój kształt.
W tak zwanym międzyczasie felgi trafiły do renowacji i została rozebrana cała mechanika, efekty czyszczenia widać gołym okiem. Ponadto różne elementy montażowe wróciły z cynkowania.
Z racji tego, że zdecydowałem się także na malowanie spodu kolejnym krokiem był demontaż całego zawieszenia. Powstała taka oto kupka części. Wszystkie pójdą do piachu i zostaną pomalowane proszkowo. Niektóre części będą po prostu nowe.

A samo nadwozie trafilo na ramę i będzie teraz przygotowywane do lakieru.
Jeszcze chwilę i będzie można zobaczyć efekty malowania…

Zapowiedź tego co końcowo będzie można zobaczyć w komorze…